5 °C
po raz pierwszy od naprawdę wieków wyszłam z aparatem.
w ramach „robieniaczegoś” postanowiłyśmy z Natalą zrobić gofry.
pierwsze nie wyszły za ładne.
po chwili przypomniałyśmy sobie, że gofrownicę smaruje się olejem. i raczej nie polecamy o tym zapominać, chociaż skrobanie ciasta pachnącego jak jajecznica /? a potem w ogóle nie było tego czuć/ było bardzo miłe.
– Natala, co to ma być, z tej bitej śmietany?
– iks kwadrat, ale chyba nie wyszło.
– no widzę.
– a to?
– zet kwadrat.
taaaa.
no no iksior z dwójką się trochę stopił, no ale ale zecior już ładnie wyszedł nie ma co! : ]
bo zet było dla Ciebie, a dla mnie się nie starałaś w ogóle z tym iksem
starałam, tylko nie wiem czemu coś mnie rozproszyło : >
w ogóle przepis też taki mat-fizowy. Mam talentdo pisania a we dwie do robienia goferów, nie ma co : D
ale świetne zdjęcia! aż chce się zjeść te gofry. narobiłaś mi smaku! :>
p.s. – dziewczyno, Ty masz naprawdę talent!